Sport to zdrowie, ale w nieodpowiednich okolicznościach może przynieść odwrotne efekty. Czy dzieci cierpiące na alergię mogą bezpiecznie korzystać z aktywności fizycznej?
Wiele osób chciałoby zacząć ćwiczyć, ale nie może z różnych powodów. Czasem jest to brak czasu i zwykłe przemęczenie, a czasem alergia. Świat XXI wieku przyzwyczaja do siedzącego trybu życia oraz szybkiego jedzenia o niewielkich wartościach odżywczych. Warto więc zadbać o regularne uprawianie sportu. Niektórym wystarczy lepsze rozplanowanie dnia, inni – jak alergicy – mają trudniejszą sytuację.
Według naukowców około 2% populacji cierpi na alergię na sport. I nie są to żarty. Osoby takie po zjedzeniu odpowiedniej żywności nie mogą uprawiać sportu. Większości z nas akurat ten problem nie dotyczy. Gdyby jednak było inaczej, należy bardzo mocno pilnować się zarówno z jedzeniem, jak i doborem uprawianego sportu. Najbezpieczniejsze zdaje się pod tym względem pływanie. Naukowcy zachęcają także do noszenia w pogotowiu EpiPenów (automatyczny wstrzykiwacz jednorazowy z adrenaliną – przyp. red.), który zapobiega wstrząsowi anafilaktycznemu.
Jeżeli zaobserwujemy u dziecka objawy alergiczne takie jak: zatkany nos, salwy kichnięć, swędzenie gardła, wypieki, zaczerwienione i załzawione oczy, warto przejść się do lekarza. Specjalista nie tylko zdiagnozuje, co dolega malcowi, ale będzie w stanie także doradzić, jakie sporty może uprawiać, a jakich powinien unikać. Na różnego typu reakcje alergiczne cierpi około 10-20% populacji, więc nie ma powodu do wstydu.
Zasadniczo trudno jest określić bez diagnozy lekarza, jakich sportów powinien unikać alergik. Z pewnością jednak nie będą mu służyć ćwiczenia na świeżym powietrzu, jak na przykład piłka nożna, zwłaszcza w okresie wiosennym. Wszelkiego rodzaju pyłki, zwierzęca sierść bądź owadzi jad mogą wzmagać reakcje alergiczne i w efekcie pogorszyć stan dziecka.
Najczęstsza jest jednak alergia na pyłki – często nawet nie zdajemy sobie sprawy z własnego uczulenia. Do najczęściej wywołujących reakcję alergiczną pyłków należą:
• pyłki drzew – olchy, brzozy, leszczyny, topoli i dębu,
• pyłki traw,
• pyłki chwastów,
• zarodniki grzybów pleśniowych.
Inną ważną kwestią jest żywność, jaką spożywamy. Pod tym względem nie ma wątpliwości, że powinno się unikać produktów pszennych i mięczaków. Do tej pierwszej kategorii: chleb z mąki pszennej, płatki czy makarony pszenne. Do mięczaków należą ślimaki oraz małże.
Najrozsądniejszą decyzją będzie udanie się do specjalisty. Dietetyk to nie tylko lekarz, który pomoże zrzucić zbędne kilogramy. Jego specjalność polega na dokładnej znajomości zależności między organizmem i żywnością. Podczas wizyty będzie w stanie określić, co dla naszego organizmu będzie bezpieczną, zdrową (oraz smaczną) alternatywą. Jest to szczególnie istotne w kontekście dorastających sportowców, którzy próbują nabierać odpowiedniej masy mięśniowej. Samodzielne rozpisywanie jadłospisu nie jest tu wskazane.
Należy pamiętać, że sport sam w sobie nie generuje uczulenia, ale może nasilić objawy. Częstymi objawami jest słabsza koordynacja ruchowa, osłabienie, brak motywacji. Należy więc unikać miejsc (i czasu) o wysokim stężeniu alergenów, nie zaś sportu samego w sobie. Owszem, często ma się tu na myśli trening na dworze, ale te same objawy mogą wystąpić podczas ćwiczeń na zakurzonej sali gimnastycznej. Zanim wybierzemy jakiś klub treningowy, warto zweryfikować tamtejszy poziom higieny. Osoby uczulone na pleśń powinny natomiast kategorycznie unikać przestrzeni klimatyzowanych.
W razie gry w piłkę, na otwartym boisku, należy poinformować opiekuna o swoich dolegliwościach. Warto przyszykować i przekazać trenerowi odpowiednie leki. Na koniec zaznaczamy – korzyści ze sportu przewyższają ewentualne zagrożenia. Z odpowiednią dozą ostrożności możemy spokojnie trenować osobiście oraz posyłać na treningi swoje dzieci.
Foto wyróżniające: Andrea Piacquadio / Pexels