Większość rodziców nie zwraca uwagi, czy ich dzieci mają problemy z utrzymaniem prawidłowej postawy – to poważny błąd. Warto reagować czym prędzej.
W pierwszej kolejności należy zgłosić się do specjalisty. Jeżeli lekarz po przebadaniu malca dostrzeże u niego na przykład skoliozę (boczne skrzywienia kręgosłupa), pogłębioną lordozę (plecy bardzo płaskie lub bardzo wklęsłe), pogłębioną kifozę (plecy nazbyt zaokrąglone), to powinniśmy dostać skierowanie na gimnastykę korekcyjną. Na czym polega?
Polega ona na licznych ćwiczeniach, które najmłodsi wykonują w celu poprawienia postawy ciała. Rutynowa gimnastyka może albo profilaktycznie zabezpieczyć malca przed ewentualną chorobą, albo wyleczyć schorzenie, zanim się rozwinie i utrwali na resztę życia.
Ćwiczenia te mają przede wszystkim wzmocnić oraz uelastycznić poszczególne części mięśni, a w efekcie poprawić ich wytrzymałość i wydajność, co sprzyja utrzymywaniu prawidłowych nawyków w postawie. Ponadto duży nacisk na gimnastyce korekcyjnej jest kładziony na ćwiczenia oddechowe.
Jeżeli Twoje pociechy poruszają się w sposób koślawy, przyjrzyj się, czy nie występuje u nich nieprawidłowe ustawienie kolan bądź stóp. Podobna sytuacja jest u osób z płaskostopiem. Wśród najczęściej wymienianych sygnałów alarmowych może być także nadmiernie garbienie się, okrągłe plecy czy choroba Scheuermanna. Objawy te bywają niestety często lekceważone, tak samo jak tzw. kurza klatka piersiowa. Z takimi problemami nie poradzą sobie rodzice i wymagana jest tutaj wizyta u fizjoterapeuty.
Im szybciej wykryta wada, tym większa szansa, że uszkodzenie uda się naprawić relatywnie prędko. Jednak w przypadku utrwalonych, pogłębionych, cięższych przypadków proces korekcyjny może trwać nawet do 15. roku życia, a więc do czasu, kiedy ciało dziecka rozwija się najprężniej.
Zajęcia trwają średnio około 45 minut, odbywają się do kilku razy w tygodniu, nie zawsze jednak wymagana jest wizyta na specjalnych zajęciach. Bardzo często po zapoznaniu się z odpowiednim planem treningowym gimnastykę można realizować w domu, oczywiście z rutynową kontrolą u fizjoterapeuty.
Zdj. główne: Spikeball/unsplash.com