Zastanawiasz się, jak mógłbyś urozmaicić rozgrzewkę dla swoich podopiecznych? Oto nasze propozycje, które – zapewniamy – spodobają się wszystkim!
Nieważne, czy jesteś nauczycielem wychowania fizycznego, trenerem młodzików w piłce nożnej, czy po prostu rodzicem, który dba o kondycję i zdrowie swojego dziecka – we wszystkich przypadkach sprawa jest ta sama: konieczna jest solidna rozgrzewka. Problem w tym, że dzieci zazwyczaj nie chcą się rozgrzewać.
Powszechnie przyjęło się, że powyższa metoda – zaproponowana przez szwajcarskiego psychologa Jeana Piageta – odnosi się przede wszystkim do nauk teoretycznych: angielskiego, historii, matematyki czy biologii. Jednakże ta zasada tyczy się wszystkiego, również działalności sportowej. Wystarczy odpowiedzieć sobie na proste pytanie: czy Ty sam chciałbyś wykonywać ćwiczenia, które nie sprawiają przyjemności?
Dziecko widzi, że mogłoby przejść od razu do zabawy, wie, ile frajdy mu to daje. Zamiast tego musi robić pięć okrążeń dookoła boiska, trzydzieści pajacyków lub dziesięć pompek, które są zwyczajnie męczące. Należy zatem poszukać ćwiczeń, które jednocześnie sprawiają przyjemność i pozwalają się rozgrzać.
Dobrym rozwiązaniem będzie więc wprowadzenie elementu zabawy. Dzieci są zwolennikami delikatnej rywalizacji, jednak stwierdzenie: „kto pierwszy dobiegnie do mety” będzie dla nich bardzo obciążające. Swoje polecenia musisz zatem wypowiadać ostrożnie, nie mogą być ani nudne, ani sugerować dzieciom, że powinny działać gwałtownie.
Spróbuj zachęcić dzieci np. do rozgrzewania nadgarstków, ramion, krążenia tułowiem itp. Przez ten czas – milcz. Kiedy coś powiesz (byle nie była to zmiana ćwiczenia, bo wtedy dzieci wyłapią, że to nie żadna zabawa), muszą przestać ćwiczyć. Kto ostatni przestanie – odpada.
Kiedy mięśnie i stawy włączą pierwszy bieg, może zaproponować małą rywalizację. Spróbuj zacząć od wyścigów na krótki dystans. Albo kto zrobi przykładowo 10 pompek, ten będzie zwolniony z kolejnego ćwiczenia.
Kiedy mięśnie dzieci są już na drugim biegu, można włączyć trzeci. Czwarty i piąty to już czas normalnego treningu, dlatego skoncentrujemy się na półmetku. Na tym etapie warto wykorzystywać różnego rodzaju rekwizyty: piłki, materace lub kozły i sprężyny.
Ćwiczenie w stylu „wykonaj salto w przód” będzie nudne. Urozmaicić je należy torem przeszkód. Niech dziecko kawałek przebiegnie, następnie zrobi salto na materac, z którego rozpędzi się na sprężyny, które pozwolą mu przelecieć nad kozłem.
Takie czynności – krótkie, ale dynamiczne – pobudzają młodzież do aktywności. Następnie można im zaproponować już nieco bezpośredniej rywalizacji: przeciąganie liny, krótki sparing (kto kogo przewróci na matę bądź wypchnie z maty) itd.
Przed bezpośrednią rozgrywką, np. meczem piłki nożnej, można jeszcze zachęcić dzieci do biegania przez grę w zbijaka lub tzw. głupiego jasia. Wszystko sprowadza się zatem do kilku prostych zasad, ćwiczenia muszą być:
Mogą też zawierać element rywalizacji.
Zdj. główne: RoboMichalec/unsplash.com